No cóż. Jarmusch tym obrazem mnie najzwyczajniej w świecie zachwycił. Nie jestem jego fanem, a tym bardziej nie wszystkie filmy przypadają mi do gustu. Ale jest kilka wyjątków. Ten na pewno na długo pozostanie mi w pamięci. Uwielbiam gdy obraz potrafi wprowadzić mnie w ten inny stan świadomości - psychodeliczny. Uwielbiam takie stany i sycę się nimi! A tym bardziej, kiedy, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, film oprawiony został muzyką, którą po prostu uwielbiam! Bo jednak mało kto wykorzystuje w filmach tak niszową muzykę jak Earth, Boris czy sunn o))) Tym większą moje uczucia estetyczne mają uciechę.
W mojej ocenie zdjęcia/ujęcia/operowanie obrazem o wiele, wiele lepsze od muzyki. Fakt, podkład muzyczny dobrze wszystko uzupełnia, ale pozostaje tylko podkładem do obrazu, który wręcz powala na kolana, przykuwa wzrok i uwagę.
Niestety fabuła filmu mocno zawiła, filozoficzna, psychodeliczna, surrealistyczna i pewnie jeszcze wiele innych "-czna" , co dla mnie, prostego chłopa, było za trudne w odbiorze i zmniejsza moją ocenę na 7/10
Ale nie zdziwię się, że znajdą się osoby które odpłyną na tym filmie jak po jakiś grzybkach ;)