Mnie nie wkurzają, wręcz ich uwielbiam. Oni mają być tacy głupkowaci i wychodzi im to świetnie, raczej wątpię, żeby zginęli.

liczę że to się skończy w 9 lub 10 odcinku, w pierwszym sezonie Freeman też grał głupka ale to zupełnie inna klasa, twarz Plemonsa (może to jego kunszt aktorski) wygląda jak nie skalana żadną myślą. Na szczęście pozbyto się już Blanchard, za co wielkie ulga :)

I co byśmy mieli oglądać? Jak nudna żona Solversona umiera na raka? Albo jak dziadzia Solverson czyta wnuczce bajeczkę na dobranoc? Przesz ta para to esencja zajebistości tego serialu. Poziom irytacji jaki osiągasz, to efekt świetnego aktorstwa, szkoda że nie potrafisz dostrzec tej zależności.

+1.