O fabule i grze aktorskiej (do Neesona nic nie mam, bo zagrał to, co mu dali do zagrania) się nie wypowiadam - sztampowa do bólu. Gwoździem do trumny jest ciągłe cięcie scen, które robi z filmu jeden wielki, chaotyczny teledysk, na którym nic nie widać. Nie wyobrażam sobie oglądać tego w zaciemnionej sali na wielkim ekranie. Ja siedząc 4 metry od 46" telewizora przy okazji kolejnych "wygibasów" wyszedłem zrobić sobie kawę, w nadziei, że się nie pochaftuję.
Unikać, jeśli choruje się na epilepsję.
Chaos i montażowy gniot.
Twoja wypowiedź trafia w sam środek tarczy! Oglądam to i mówię do siebie - co oni odpieprzają! Jak tylko zaczyna się dziać jakaś akcja, to montażysta wciąga krechę i tnie co sekundę! Co pół sekundy! Bez sensu, bez składu, byle mrugało. Matka ze mną oglądała to jej się niedobrze zrobiło. Nawet sama powiedziała, że wygląda to jak teledysk.
Nie byłoby to tak złe gdyby właśnie nie montaż.
Największa zmora współczesnego kina akcji- kij z fabułą, czy aktorstwem, nic nie jest gorszego od burdelu jaki reprezentuje chaotyczny montaż. Rzygać mi się chce od tego chaotycznego montażu, nienawidzę takich zagrań. Nic nie widać, nie wiadomo kto-komu-co-robi, zamiast budować napięcie zwyczajnie drażni, dezorientuje, wszystko wygląda sztucznie, fałszywie. Żałuję że takie dobre filmy akcji jak Raid (pozbawione gównianego, chaotycznego montażu) nie mają siły przebici w świecie, gdzie tylko amerykańskie gnioty są wyświetlane w kinach. Ciekawy jestem, po co to w ogóle jest? Dla efektu? Dla zakrycia choreografii bez pomysłu? Dla zatuszowania ograniczeń ruchowych aktora (Neeson ma swoje lata)?
Pełna zgoda.
Od siebie dodam, że fabuła jak z kiepskiego akcyjniaka z lat 90.
Ogólnie bardzo średni film i ratują go tylko Neeson i Whitaker.
Mogliby dać sobie już spokój z całą tą serią, co za pechowa rodzinka :P W następnej części Bryan będzie ratował swoją wnuczkę? :)
Najgorsze, że nawet "żywa legenda", jaką jest Michael Mann kręci w taki sposób. Ostatnio oglądałem "Hakera". Wierzyłem w ten film jak w ostatnią nadzieję białych i stwierdzam powoli, że kino akcji się kończy. W większości nowych filmów nie widać, co się dzieje na ekranie, fabuła jest debilna (a nawet jak nie jest, to ilość pomniejszych absurdów i tak wszystko przyćmiewa - vide wspomniany "Haker") albo robi się z tego przedstawienie teatralne (tak, piję niestety do "H8" Tarantino, którego jestem wielkim fanem od wielu lat).
Prawdopodobnie to zabieg celowy. Główny aktor swoje lata ma i trochę ciężko uwierzyć, że ponad 60 letni facet spuszcza manto grupie ludzi z taką łatwością :D
W szczególności pościg na autostradzie jest fataaaalnie sfilmowany i zmontowany.... :( Przyspieszanie klatek w dzisiejszych czasach to lekka przesada..... Ale też co sekundowe cięcia nie dodają ani dynamiki, ani realizmu
Masz całkowitą rację. Montaż jest tak chaotyczny, że niekiedy nie wiadomo co się dzieje. Nawet ujęcia kamery, które teoretycznie mają uspokoić tempo i wprowadzić widza w następną scenę, też są pocięte! Przykład - ujęcie z lotu ptaka i zbliżenie na budynek policji, w którym dzieje się następna scena, a tu nagle - ciach! - i ujęcie już ucięte. Dokąd oni się tak spieszą?