znawcą westernów nie jestem więc nie będę porównywał z starszymi filmami z tego gatunku, co
podobało mi się w tym filmie solidna fabuła, naturalność jak np. pierwszego dnia poszła do niego
i zastała go w kiblu i przyszła kolejnego dnia, lub jak strzelają w powietrze i rooster za każdym
razem nie trafił, czy też jak czekają na LaBoeufa w krzakach i to wcale nie on ich śledził tylko jakiś
lekarz tamtędy przejeżdżał, a czego mi brakowało ciut więcej strzelania, ale i tak daje wysoko 8/10
Zastanawia mnie jedna rzecz, zapytam tutaj bo nie chce mi sie zakladac nowego tematu. Mozliwy mały spolier wiec czytaj jak nie ogladales.
-------------------------------------------------------------------------------- -----
-------------------------------------------------------------------------------- -----
Rooster wysysa z ręki małej jad ale i tak konieczne jest odwiedzenie lekarza inaczej kończy się to tak jak się skończyło? Czy chodzi o to że nie zrobił tego tuż po ukąszeniu i część zdołała się przedostać do krwiobiegu? Moja wiedza nt jadu i węży jest znikoma ale byłem przekonany że wystarczy wyssać jad i będzie cacy.
Wydaje mi się, że człowiek nie jest w stanie "uleczyć" kogoś przez wyssanie mu jadu ustami, moim zdaniem to miało jedynie ograniczyć dopływ toksyn, a nie kompletnie je usunąć, więc Breff Dżybys zrobił tylko plan minimum i tylko trochę jej pomógł. Poza tym pomiędzy ugryzieniem a wyssaniem jadu minęło parę chwil, więc nie za wiele nasz szeryf mógł jej pomóc.