PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=239370}
4,2 53
oceny
4,2 10 1 53
Los monstruos del terror
powrót do forum filmu Los monstruos del terror

Co prawda Naschy już w scenariuszu do pierwszego filmu o przygodach Waldemara Daninskyego dał znać o swoim fetyszu związanym ze spotkaniami różnych bestyj w jednej historii. A i na starość pozostała mu tendencja do wymyślania dziwacznych historii nie koniecznie trzymających się kupy (Rojo Sangre). Jednak w "Los Monstruos del terror" hiszpański weteran kina grozy przeszedł sam siebie.
Na ziemię przylatują (chyba, w sumie nie widać jak lądują :) obcy. Wyglądają jak ludzie i, oczywiście, mówią po Hiszpańsku (w wersji dubbingowanej po Angielsku). Ich planeta uległa zagładzie, chcą pozbyć się ludzi i przejąć nasza. I nasi super hiper inteligentni kosmici, których technologie pozwoliły im dotrzeć na Ziemię, wymyślili genialny, iście szański plan. Teraz trzymajcie szczęki, albo połóżcie poduszki na stopach.
Aby nie zniszczyć planety, tylko pozbyć się ludzi, wskrzeszą mumię, wilkołaka (Waldemara), wampira i potwora Farancksalana (to odpowiednik potwora Frankensteina). Mało tego. Skąd biorą, na przykład, wampira (który wg wymienionej obsady jest Draculą!)? Z ulicznego przedstawienia. Wśród eksponatów jest tam bowiem szkielet z kołkiem między żebrami.Legenda głosi, że niby jak się kołek wyjmie, to wampir ożyje. Niby? Oj biada mnie, głupiemu, jakże mogłem wątpić w autentyczność tej legendy. Jako lud głosił, tak też się stało. Dalej fabuła składa się z całej serii dziwacznych głupot.
Całe to nagromadzenie potworów i absurdalność wydarzeń z nimi związanych przerasta chyba wszystkie produkcje Universalu i Hammera razem wzięte.

Jeśli chodzi o reżyserię... W zasadzie w tej kwestii również mam pewne wątpliwości jeśli chodzi o stan trzeźwości wszystkich trzech panów. Nie znam jeszcze Hugo Fregonese, a Eberhard Meichsner tylko jednorazowo brał udział w produkcji filmowej na tym stanowisku. Ale widziałem dwa inne filmy Tulio Demicheliego i żaden z nich nie zawierał takich kretynizmów jak omawiane Spotkanie Potworów.

Przykład - nasi kosmici lecą samolotem do Egiptu, aby wskrzesić mumię. I co? I w grobowcu walają się wszędzie śnieżnobiałe szkielety. Mało? Wykorzystują Waldemara w trakcie jego ludzkiego wcielenia. Kilofem niszczy on ścianę grobowca i co widzimy? Tynk, a pod tynkiem cegły. Ja wysiadam.

Nasi kosmici zorganizowali sobie bazę w jakimś starym zamku. Mroczne lochy i gotyckie wnętrza kontrastują tu z laboratorium - pomieszczeniem zrobionym z (plastikowego) metalu, wypełnionym mrugającymi światełkami, ekranami i przyciskami - czyli wystrojem typowym dla kina sci-fi klasy b z tamtych lat.

Przywódca obcych, Dr. Odo Warnoff, doszedł do wniosku, że słabością ziemian są uczucia. Seksualność i miłość mają przyczynić się do naszej zagłady. Jednak Na Warnoffa czeka przykra niespodzianka. Zdradzę tylko, że Waldemar, stary kobieciarz i tym razem zdobędzie czyjeś serce.

Strona techniczna produkcji jest nierówna, albo może po prostu przeciętna. Widać, że nie jest to produkcja hollywoodzka, tylko eurohorror klasy b, ale widać też, że twórcy mieli jakiś tam budżet. Aktorstwo jest raczej słabe, co nie powinno nikogo dziwić, a samego Naschego nie oglądamy zbyt długo na ekranie. Większe role mają Michael Rennie (wspomniany Dr. Odo Warnoff) oraz Craig Hill (Inspector Tobermann). O tym drugim jeszcze nie wspomniałem, a to on prowadzi śledztwo w sprawie śmierci właściciela wampirzego szkieletu oraz ataku Waldemara na kilka przypadkowych kobiet.

Film oglądałem na przemian z uczuciem znużenia i rozbawienia. W momentach, gdy nieporadność, bzdurność i zwyczajna kiczowatość tego dzieła dawały mi się mocniej we znaki, mówiłem se w myślach "Hej! o to przed tobą niepowtarzalne dziełko złego kina, jedyny swoim rodzaju szczyt głupoty i dziwactwa! Oglądaj!" I faktycznie, pod względem stopnia absurdu film można by postawić na równi z japońskim filmem o morderczej pochwie, lub indonezyjskim "Leak" o latającej głowie zjadającej nienarodzone dzieci. Czyli wysoko ponad niejedną produkcją Tromy. Niestety, ale wykonanie tego filmu za bardzo nie bawi, co sprawia, iż film nie dorasta do pięt takim klasykom złego kina jak "Toksyczny mściciel".

Podsumowując otrzymujemy specyficzny kąsek dla fanów eurohorroru, złych filmów i, jak by nie patrzeć, Paula Naschego. Bo nawet jeśli seans nie będzie należał do bardzo udanych, na pewno prędko go nie zapomnimy. Nie będzie trwało długo, zanim sobie przypomnimy o "Los Monstruos del terror", gdy ktoś zapyta nas kiedyś o najgłupszy film jaki widzieliśmy.

ocenił(a) film na 4
kangur_msc_CM

http://img812.imageshack.us/img812/667/monstros.jpg

ocenił(a) film na 4
kangur_msc_CM

Fajnie jest naużywać sobie sarkazmu, ale przy tym trzeba trzymać się faktów, a nie fantazjować i przypisywać fabule rzeczy, które w niej nie istnieją, albo które wcale nie zostały po raz pierwszy zastosowane.

Przede wszystkim wskrzeszone potwory wcale nie miały wyrzynać ludzi, a miały posłużyć za bazę, na podstawie której obcy stworzą potwora, który będzie miał wszystkie pożądane cechy, znalezione u wspomnianych potworów, a więc głównie ślepe posłuszeństwo, ogromną siłę i niezniszczalne ciało. Ogólna zasada nie jest więc aż tak absurdalna.

Z pozostałych elementów:

1. wskrzeszanie wampira z obwoźnego cyrku jest bezpośrednią kopią pomysłu z hollywoodzkiego klasyka z 1944 roku, "Domu Frankensteina"; jeśli już wyśmiewać tę koncepcję, to tam.

2. tynk i cegły w starożytnych grobowcach zdarzają się w całym mnóstwie filmów, tak jak i styropianowe głazy;

3. laboratorium jest klasycznym odbiciem takich samych laboratoriów budowanych na potrzeby filmów sf w USA w latach 50-tych i 60-tych, tak że co najwyżej można się naśmiewać, że w kinie początków lat 70-tych trąci to już myszką;

Śmieszy mnie również czepianie się "Leaka", bo owa latająca głowa jest elementem ichniego folkloru, jak u nas strzygi czy choćby właśnie wampiry. A z tych jakoś nikt się nie śmieje...

Sam film natomiast jest, jaki jest. Większość produkcji, w których maczał palce Paul Naschy, jest co najwyżej słaba. Owszem, mają jakiś magnetyczny urok, ale zachwycić mogą co najwyżej gorących zwolenników śmieciowego kina europejskiego zeszłych dekad.

ocenił(a) film na 4
lezard

Jeśli chodzi koncept fabuły - pewnie masz rację, musiałem źle zrozumieć, teraz już tak dobrze nie pamiętam. Shame on me. Mimo to jak dla mnie nadal jest to absurdalny koncept (jakie niby cudowne cechy można pobrać od monstrum Frankensteina, albo od mumii?)

Jeśli zaś chodzi pozostałe elementy.

1. "Domu Frankensteina" nie widziałem. Jeszcze :). To, że wcześniej był podobny pomysł, nie zmienia faktu, iż jest on bzdurny.

2. J.w. Może i tak było, ale to nadal duży minus. Styropianowe głazy udają głazy, aby były lekkie i wygodne (jak mniemam), a w piramidzie można było sprawić, żeby te cegły choć udawały oryginalną konstrukcje piramidy, a one nawet nie udają. Podobnie ucięta głowa w filmie jest sztuczna, a udaje prawdziwą - to jest oczywiście ok. Ale jakby uciętą głowę zastąpić czymś, co nawet jej nie udaje, np. arbuzem to już by nie miało sensu :)

3. Jeśli chodzi o laboratorium - tak jak napisałem - wystrój typowy, nawet się nie czepiam. Wiem, że był już wcześniej, w sumie zamiast "tamtych lat" powinienem był napisać "dawnych lat".

"Leaka" się nie czepiam, po prostu uważam ten koncept za absolutnie absurdalny. Zacytuje moją wypowiedź z posta pod "Leak" :

"rozumiem wiarę w Boga, rozumiem nawet wiarę w wielu Bogów i mitologię, rozumiem voodoo, rozumiem chupacabry i bazyliszki... ale latające głowy ze zwisającym układem pokarmowym zjadające nienarodzone dzieci oraz kobiety zamieniające się w obleśne świniaki to trochę za dużo jak na moją świecką głowę."

Mit wampira maja pewne sensowne podstawy (jest np. pewna choroba o podobnych objawach, nie pamiętam nazwy). Ale ta latająca głowa? Ja jak najbardziej szanuję szanuję ich folklor, ba, nawet uważam, że jest fascynujący, ale nic na to nie poradzę, że po pierwsze mit ten po prostu śmieszny i po drugie, że "Leak", jest wg mnie złym filmem. A że nikt się nie śmieje z wampirów? Jak to nikt? :)

Jeśli zaś chodzi o naszego Paula... wg mnie jest wiele lepszych filmów z Naschym, niż ten omawiany tutaj. Ba! niektóre uważam nawet za całkiem niezłe (Panic Beats, Inquistion, Rojo Sangre, Blue Eyes of the Broken Doll).

Skoro tu trafiłeś widocznie też jesteś, w jakimś stopniu, zwolennikiem "śmieciowego kina europejskiego zeszłych dekad" - bardzo mi miło. Do "zobaczenia" przy następnej okazji.

ocenił(a) film na 4
kangur_msc_CM

Chodziło o ich przebadanie i wykorzystanie mocy, które te stwory posiadają. W przypadku mumii była to niezniszczalność (jeśli dobrze pamiętam), a w przypadku potwora Frankensteina - posłuszeństwo i ogromna siła. Nie wnikam, jak chciano wykorzystać tę wiedzę i jak miał wyglądać finalny stwór, bo zwyczajnie do jego konstrukcji nie doszło.

Co do pozostałych rzeczy - oczywiście, absurd pozostaje absurdem, ale tak na dobrą sprawę należy wyśmiewać go u źródeł. Wiele dziwacznych pomysłów weszło do kanonów kina (jak choćby przemiana w nietoperza czy w wilka W UBRANIU) i dzisiaj już niektórych z nich nikt nie wyśmiewa, bo są bardzo solidnie zakorzenione. Cegły w piramidzie - czy raczej grobowcu - mogły występować. Tyle że z gliny. Nadal jednak uważam, że większymi wpadkami są dżinsy w średniowieczu, współczesne samochody w produkcjach opowiadających o pierwszych dekadach XX wieku czy Murzyni wśród średniowiecznych nordyckich wojowników. :)

Leak prawdopodobnie też ma jakieś podstawy, tak jak i większość naszych stworów (południce, gnieciuchy i tabuny innych dziwactw). Owszem, jest jedną z oryginalniejszych kreacji, ale jak poczytasz rozmaite mitologie, to zrozumiesz, że to wcale nie jest aż takie dziwo. Swoją drogą głowa z wnętrznościami występuje co najmniej w kilku filmach azjatyckich, i to produkcji różnych państw.

W kwestii Naschy'ego nie będę się rozwodził, bo nie ma co się oszukiwać - rewelacyjnym aktorem nie był. Owszem, kilka filmów z nim było niezłych (z tych, co oglądałem, choćby "Inquisicion" i "Powrót człowieka-wilka", a w ostatnich latach zaliczył role w nienajgorszych "Mucha sangre" i pierwszej części "La Herencia Valdemar"), ale większość jest na poziomie kina Jesusa Franco, którego osobiście niezbyt wysoko cenię. ;.)

Również pozdrawiam. :)

kangur_msc_CM

Nie wiem jak bardzo trzeba być zdesperowanym by zrzynać fabułę z filmu "Plan 9 z kosmosu" a i tak najgorsze jest to że na tym filmie zakończyła się kariera Michaela Rennie. Zmarł niecały rok po premierze tego cudu.

kangur_msc_CM

Ależ to były piękne czasy na Filmwebie – i w ogóle w internetach – kiedy toczono dyskusje o europejskim kinie gatunkowym sprzed dziesięcioleci. Łezka się w oku kręci.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones