tak to mniej więcej wtedy wyglądało
Polecam Stevena Runcimana "Dzieje Wypraw Krzyżowych" w trzech tomach. Okazuje się, że wyglądało trochę... a nawet zdecydowanie inaczej :-/
A, naprawdę to rzeczywiście inaczej wyglądało... wpadał gość do domu w Jerozolimie, wycinał mieszkańców, wieszał tarczę nad drzwiami i już chata była jego... o gwałceniu sióstr zakonnych w czasie zdaje się IV wyprawy nie wspominając...
Poczytaj, zamiast się rzucać, bo nie widzę ładu ani składu w tym, coś napisał - do czego odniosłeś te przykłady? Chodzi mi o to, że wiele postaci z tego filmu nie odzwierciedla swoich historycznych pierwowzorów ani trochę; niektóre pozamieniano miejscami i nie wzmocniło to fabuły też ani trochę. By wspomnieć tylko Baliana z Ibelinu czy jego brata Baldwina (kompletnie pominięty), którzy urodzili się w Królestwie Jerozolimskim jako synowie jednego z potężnych rodów i nigdy w życiu nie pracowali w kuźni...
Człowieku ale to nie jest film dokumentalny! Chodzi o ogólne pokazanie tamtych warunków , tamtych czasów! Ja podałem tylko przykłady z kilku wypraw
Ależ oczywiście, że nie jest... Myślę, że niepoprawność historyczna może być dobra, ale tylko jeżeli pomaga wzmocnić fabułę filmu. Historia/życie sama/-o pisze najlepsze scenariusze i można z nich czerpać pełnymi garściami, ale jeśli już ją wykręcamy, to róbmy to umiejętnie. Przykładem takiego odejścia od prawdy historycznej, które podziałało na korzyść fikcji, jest chociażby "Braveheart". Postać Wallace'a została w nim znacznie rozbudowana, a wiele drugoplanowych - zmienionych, lecz zyskały dzięki temu na wyrazistości. "Królestwo..." jest pełne postaci kierujących się płytkimi motywami. Niestety - w większości przypadków - ze względu na okrojenie bohaterów z rzeczywistych życiorysów i pobieżne przedstawienie widzom Franków z Ziemi Świętej.
Można by gadać i gadać, ale chodzi też po prostu o to, że przykro patrzy się scenarzyście na tak łopatologiczne przedstawienie Bliskiego Wschodu ery krucjat. Rozumiem jednak, że jako wysokobudżetowa produkcja o bogatej scenografii i kostiumach może cieszyć oko.
Tu masz oczywiście rację, jeżeli nie wymaga tego fabuła, to po co zmieniać historię, ale mnie właśnie chodziło o to cieszenie oka, bo historie znam. Gorzej, jeżeli ci nie znający biorą taki film za źródło