"Oszałamiający, niepowtarzalny, wspaniały i jeden z najlepszych gangsterskich!" - no serio?
Nie wiem czy kiedykolwiek pewne oceny krytyków na tym portalu lub łechtanie sobie ego przez "wielkich fanów dobrego kina" nie przestanie mnie śmieszyć w przypadkach tak przecenionych w ocenie filmów czy spustów na forum.
Twór nudny jak flaki z olejem. Ok, dostajemy gwiazdorską obsadę i to co w mojej opini jedynie ratuje poziom -naprawdę FENOMENALNĄ muzykę i klimat, ale w gratisie również 4 długie godziny melodramatu, z którego dowiemy się ( w skrócie, za każdą z nich):
1. Jak być kiepskim lub żałosnym gangsterem
2. Jak zdradzić przyjaciół i żałować
3. Jak porządnie wciągać opium i wklejać sobie moralniaki na haju
4 . Jak fajny był klimacik podziemia w USA na przełomie prohibicji (żeby nie było aż tak krytycznie)
Zapomniałbym, zupełnie gratis od Waszego mistrza reżysera życiowa lekcja szowinizmu:
5. Jak zatrudnić 14-latkę do sceny gwałtu a z gwałciciela zrobić moralnego i męskiego bohatera, który chce ratować - tak prawdziwie po gangstersku - konfiturką życie swojemu przyjacielowi...
Porównywanie tego na forum do Godfellas, Donnie Brasco czy innych naprawdę porządnych, gangsterskich obrazów o facetach z jajami powinno być moim zdaniem karane prawdziwą kastracją, bo ten film to właśnie zrobił z całej prawdziwej gangsterki.
Zmarnowałem jednak uczciwie 3 godziny życia (film trwa prawie cztery, ale pierwsza godzina bardzo dobrze się zapowiadała) żeby rzetelnie napisać, że facetom z krwi i kości odradzam, szkoda Waszego czasu :)