Film bardzo ucierpiał przez aktorkę graną Barbarę Sadowską. Dawno nie widziałam tak sztucznej i niewiarygodnej postaci granej na jednej minie ( a lubię powściągliwość i minimalizm u aktorów). I ten irytując głos...
Mam dokładnie te same spostrzeżenia. Była niezwykle monotonna i irytująca jednocześnie.
Oh, cieszę się że nie jestem w tym osamotniona. Pierwotnie dałam ocena 7/10 ale po przemyśleniach niestety zeszłam oczko niżej
Czy ten film jest wulgarny? Czy można pójść na niego z dziećmi? Jest jakaś nagość, mocny seks, przemoc i wulgaryzmy?
to, że w filmie o pobiciu i zabiciu nastolatka pojawia się przemoc jest chyba wiadome.
ja mimo wszystko zbyt młodym osobom bym nie pokazywał. film nie jest graficznie brutalny ale jednak scena pobicia jest ciężka do oglądania. nagość pojawia się, ale w kontekście sekcji zwłok. są wulgaryzmy, ale dosyć rzadko. ogólnie film jest mocno przygnębiający i jest sporo mocnych scen.
Dzięki, to mi wystarcza. Skoro pokazują mocne sceny pobicia i nagie penisy to już wiem że nie warto iść na film
na film jest jak najbardziej warto iść, z tym że nie jest to film dla dzieci. Nie jest to serial puszczany w telewizji, ale film osadzony w określonym czasie i wydarzeniach. "Nie warto" w takim kontekście jest niewłaściwym słowem, bo ten film zdecydowanie warto obejrzeć. A wcześniej przeczytać reportaż pana Łazarewicza.
Dzisiaj byłam w kinie z młodzieżą w przedziale wiekowym 14-16 i niestety słyszałam śmiechy i słowa „Boże jakie to nudne”
Zbyt ciężki film dla większości osób w tym wieku, a już szczególnie dla osób poniżej…a szkoda bo to szkolna wycieczka, wyjątkowo wartosciowa
Ja byłem tylko z młodzieżą 18-20 i oglądali z zaciekawieniem. Źle wybraliście grupę docelową. Pozdrawiam
Nagie penisy :)))) Dobre. A w co ubiera się takie nagie penisy? Tak nawiasem penisa podczas sekcji widać nie było.
To nie jest film dla dzieci - jeśli ty się w ogóle nad czymś takim zastanawiasz, to nie wiem co z tobą nie tak...
W filmie pada bardzo dużo przekleństw. Nie wiem w jakim wieku są dzieci, ale to nie dla nich. Tematyka też raczej nie.
Pomijając przemoc i wulgarny język to zwyczajnie nie jest typ kina dla dzieci. Jest mocno polityczny, głęboko wnika w struktury władzy - masa tematów które dla dziecka będą albo za trudne, albo zwyczajnie za nudne.
Powiem tak - dzisiaj w dużym mieście na seansie było 13 osób, z czego 6 wyszło w trakcie... Wiek uciekinierów - ok 15-30 lat, więc absolutnie nie mogą znać/pamiętać tych czasów, a perspektywa 2 godzin 40 minut w tej epoce była dla nich zapewne zbyt ciężka... To nie jest film dla dzieci - wiekowo i emocjonalnie... :)
Nie dezawuuję Waszych indywidualnych odczuć, ale Sandra Korzeniak była w tym filmie w punkt, a przyjęte przez nią środki ekspresji dobrze oddawały stan kobiety w rozpaczliwej rezygnacji, i żałuję, że w sumie była postacią drugoplanową - może gdyby wyeksponowano wątek cierpienia i walki matki, film zyskałby na wartości. Korzeniak jest zresztą jedną z najciekawszych współczesnych aktorek, choć faktycznie przylgnęła do niej ta łatka "aktorki charakterystycznej". Natomiast bardzo polecam ją w "Niewidzialnych", a trzeba też pamiętać, że Korzeniak największe laury zbierała za swoje kreacje teatralne.
Polecam zresztą wywiad z Sandrą Korzeniak w "Wysokich Obcasach" z 15 września pt. "Matka Grzegorza Przemyka nie chciała żyć". Może dzięki lekturze inaczej spojrzycie na tę rolę i samą aktorkę.
Nie no, błagam, przecież ona w swoim "warsztacie aktorskim" nie przewiduje czegoś takiego, jak przyjmowanie różnych środków ekspresji. Czy się smuci, czy jest zadowolona, to wszystko wypowiadane jednym tonem
'a trzeba też pamiętać, że Korzeniak największe laury zbierała za swoje kreacje teatralne.' Kpisz sobie? Nie, nie trzeba pamiętać, nikogo nie obchodzi gdzie ta aktorka zbierała jakie laury. Obchodzi nas w kontekście tego konkretnego filmu i roli. Osobiście akceptuję jej rolę mimo, że najchętniej bym ją zamordował, tak mnie irytowała, ale zdaję sobie sprawę, że są tacy ludzie, którzy w ten sposób mówią i się zachowują, ale nie nazywajmy tej kreacji czymś szczególnym bo niczym szczególnym nie jest. Kreacja jakich tysiące.
Oj nie, to nie była kobieta w rozpaczliwej rezygnacji, inaczej chociaż na początku by nie walczyła. Jej rezygnacja na koniec była niezwykle ironiczna. Ten film uświadomił mi, że namawiać do aktu odwagi powinni tylko ci, którzy również w chwili prawdy pokażą akt odwagi. Nikt od nikogo nie oczekuje bycia kryształowym, ale odwagą jest poniesienie konsekwencji, jeżeli zrobiłem już coś niespecjalnie akceptowanego społecznie. Nie wiem, czy takie było zamierzenie reżysera, ale poprzez tę postać zdyskredytował on również kościół, wszelkie opozycje itp. Wielkie słowa i wysługiwanie się innymi. Jej postać była kluczowa, aby odróżnić ten film od innych, pokazujących nadużycia władzy wobec obywateli i niesprawiedliwe procesy. Aktorka grała nieco irytująca, dziwny był jej akcent, dosyć "chłopski" jak na poetkę z Paryża.
Kompletnie nieautentyczna, nie wyobrażam jej sobie w intymnej relacji z jakimkolwiek mężczyzną. W ogóle, relacje(ich brak) między postaciami to największa bolączka filmu. I to nie z winy samych aktorów!
Na youtube jest archiwalny wywiad z Sadowską. Faktycznie była flegmatyczna i mówiła w sposób bardzo spokojny, powolny i bez uniesień.
Mnie jej mimika nie przeszkadzała, ale głos (a właściwie sposób mówienia) wywoływał ciarki żenady. Chyba chciała zagrać ciekawą manierę, ale wyszło źle, sztucznie, irytująco. Ilekroć pojawiała się na ekranie miałem nadzieję, że nie będzie się odzywać.
A ja byłem zachwycony tą postacią... Tak wyobrażam sobie kobietę w takiej sytuacji - kompletnie wyprutą z emocji, poddającą się już biernie tokowi wydarzeń i czekającą na swoją śmierć... A głos przypominał mi bardzo Krzysztofa Pieczyńskiego w "Ziarnie prawdy" - taki przerysowany z manierą uwypuklania spółgłosek...
Od kiedy ludzie wyprani z emocji mówią jak opóźnione w rozwoju dziecko deklamujące wierszyk?
czy tak trudno przyjąć do wiadomości, że taki był jej sposób ekspresji spotęgowany osobistą tragedią? myślisz, że Korzeniak czy reżyser nie zrobili researchu, który pozwolił wiarygodnie oddać postać Sadowskiej? skoro tak ją odegrała, to znaczy, że tak miało być. fragment archiwalnego wywiadu, który wiele wyjaśnia https://youtu.be/-U8elNPe62c
Przecież w tym wywiadzie ona mówi zupełnie inaczej niż Korzeniak. Poza tym polecam zrobić mały research na temat tej aktorki, ona tę manierę ma dosłownie wszędzie, nawet w wywiadach. Ona nie gra, tylko jest. Musi mieć jakieś solidne plecy, żeby bez okruszka talentu istnieć w tym światku.
Niestety aktorzy nie stanęli na wysokości zadania, z Panią Korzeniak na czele. Rozumiem wstrzemięźliwość w grze ciałem i gestami, oraz flegmatyzm w mowie u osoby, która straciła dziecko - ale to stoi w kontrze do jej buntowniczej postaci walczącej z systemem (bo po tragedii wciąż chciała walczyć) - poza tym sposób w jaki to zagrała był po prostu irytujący i nieprzyjemny w odbiorze. Wątpię, żeby to był celowy zabieg, bo czemu mieliby widzom obrzydzać tę postać? - a to oznaczałoby tylko tyle, że źle zagrała. W moim odczuciu tragicznie.
Warto też wspomnieć, że do jej całkowicie nieautentycznej osoby, należy dopisać jeszcze nieautentyczną relację z inną postacią. Dostajemy jedynie suchy fakt w postaci "listów", a w grze aktorskiej nie ma nic co mogłoby to uautentycznić.
Podsumowując - bardzo zepsuła odbiór tego filmu i cieszę się, że tak mało filmów widziałem z tą Panią. Mocno się zastanowię, zanim obejrzę kolejny - całe szczęście, że
nie ma ich dużo.
Cieszę się, że nie jestem jedyna. Wymęczyłam się na tym filmie okropnie za każdym razem gdy pojawiała się pani Korzeniak. Sztuczna, cedząca zdania mimoza. Do tego doszły okropnie karykaturalne postacie prokuratorki granej przez panią Konieczną i Jaruzelskiego. Na tle ról Braciaka czy Kota to raziło tak bardzo, że chciało się wyjść w scenach, w których pojawiali się tamci. Film przez to stał się bardzo nierówny i tym samym odebrało mu to cały urok.
Odniosłem takie same wrażenia, natomiast trzeba zastrzec że była to próba zagrania poetki środowisko bohemy - lepiej to by wypadło jakby grała intelektualistkę. Książka jednak lepsza.
mylicie się. Korzeniak bardzo dobrze odegrała Sadowską. wystarczy obejrzeć ten wywiad https://youtu.be/-U8elNPe62c
naprawde liczysz na to że te matoły, które skrytykowały jej rolę zadadzą sobie trud aby dowiedzieć się więcej, że rola zagrana zostałą bardzo dobrze, że taka włąśnie była Pani Sadowska, introwertyczka, osoba wręcz zamknięta w sobie maksymalnie wycofana. Najłatwiej pieprzyć głupoty nie mając żadnego pojęcia o czym się mówi.
wiesz co? tak sobie myślę, że skoro używasz "matoła" w stosunku do kogoś, kto ma po prostu odmienne od Twojego zdanie, to powinniśmy potraktować tę, powiedzmy, inwektywę - jako komplement
bo ja też uważam, że aktorka jest koszmarna
nie ma talentu za grosz, była nie dość, że drewniana, to jeszcze nieprzekonująca
prawdziwej osobie, którą USIŁOWAŁA zagrać - głęboko współczuję, natomiast jej, postaci - nie mogłam znieść
wzbudzała odrazę i straszną nieżyczliwość
niemal się cieszyłam, że jej się źle poukładało
podkreślam (bo zaraz się przyczepisz że jestem nieludzka i cieszę się z nieszczęścia innych), że nie mówię o PRAWDZIWEJ pani Sadowskiej, tylko o tym czymś, co pokazali nam w filmie
Ona w każdej roli ma tą swoją intrygującą maniere, tutaj jako kobieta pogrążona w deprsji dobrze wypadła w tej manierze
Zazwyczaj unikam jak ognia wszelkich zwiastunów czy recenzji PRZED seansem. Nawet unikam na pozór nieistotnych wiadomości - na ogół wystarczy mi osoba reżysera, pierwowzór literacki, czasem aktor, a czasem tematyka filmu, której można się domyśleć (jak w tym przypadku).
Na szczęście tym razem dotarła do mnie informacja od osoby, która znała p. Barbarę Sadowską. Dowiedziałem się, że niesłusznie ludzie psy wieszają na aktorce Sandrze Korzeniak, bo ponoć oddała w sposób wręcz rewelacyjny sposób wysławiania się swej bohaterki.
To pewnie pomogło mi w odebraniu tej roli prawidłowo.
Tak więc, jeśli kogoś irytuje coś w tej kreacji, niech wie, że irytuje go PRAWDZIWA Barbara Sadowska, a nie nieudana czy nieudolna kreacja Sandry Korzeniak.
Nie przekonuje mnie nawet opinia znajomej oryginalnej Sadowskiej. To tylko prywatny odbiór, może zabarwiony emocjonalnie... Zwłaszcza że w sferze gry cialem i fizycznego podobienstwa jest naprawde dobrze. Natomiast wiem co słyszę. Wahałam się z opinią do momentu, kiedy padł tekst "won z mojego domu". No litości! Nikt tak nie mówi! Ponadto wysłuchałam wywiadu z p. Sadowską i ta osoba, w przeciwieństwie do grającej ją aktorki, używała czegoś takiego jak INTONACJA.. Podsumowując fatalna, sztucznie zagrana rola, która mi również zepsuła odbiór filmu.
Mnie też irytowała. Brzmiała jak po jakimś udarze choć w filmie nie było mowy żeby jakąś ciężka chorobę przechodziła.
Mnie też wkurzała... ale, z całym szacunkiem, pani Barbara była taka mimozowata...
Aktorka była świetna. Oddała postać znakomicie. Rezyser podobnie jak w przypadku Tomasza Beksińskiego chciał oddać orginalna manierę wypowiedzi. Tutaj link wywiadu z Barbara Sadowska. https://youtu.be/-U8elNPe62c
Kojarzę jakąś nagraną rozmowę z Sadowską i ona właśnie chyba naturalnie mówiła w sposób "drewniany".