Recenzja wyd. DVD filmu

Los monstruos del terror (1970)
Hugo Fregonese
Tulio Demicheli
Karin Dor
Luciano Tacconi

Spotkanie potworów

Co prawda Naschy już w scenariuszu do pierwszego filmu o przygodach Waldemara Daninskyego dał znać o swoim fetyszu związanym ze spotkaniami różnych bestyj w jednej historii. A i na starość
Co prawda Naschy już w scenariuszu do pierwszego filmu o przygodach Waldemara Daninskyego dał znać o swoim fetyszu związanym ze spotkaniami różnych bestyj w jednej historii. A i na starość pozostała mu tendencja do wymyślania dziwacznych historii nie koniecznie trzymających się kupy (Rojo Sangre). Jednak w "Los Monstruos del terror" hiszpański weteran kina grozy przeszedł sam siebie.

Na ziemię przylatują (chyba, w sumie nie widać, jak lądują) obcy. Wyglądają jak ludzie i, oczywiście, mówią po hiszpańsku (w wersji dubbingowanej po angielsku). Ich planeta uległa zagładzie, chcą pozbyć się ludzi i przejąć naszą. I nasi super hiper inteligentni kosmici, których technologie pozwoliły im dotrzeć na Ziemię, wymyślili genialny, iście szatański plan. Teraz trzymajcie szczęki albo połóżcie poduszki na stopach.

Aby nie zniszczyć planety, tylko pozbyć się ludzi, wskrzeszą mumię, wilkołaka (Waldemara), wampira i potwora Farancksalana (to odpowiednik potwora Frankensteina). Mało tego. Skąd biorą, na przykład, wampira (który wg wymienionej obsady jest Draculą!)? Z ulicznego przedstawienia. Wśród eksponatów jest tam bowiem szkielet z kołkiem między żebrami. Legenda głosi, że niby jak się kołek wyjmie, to wampir ożyje. Niby? Oj biada mnie, głupiemu, jakże mogłem wątpić w autentyczność tej legendy. Jako lud głosił, tak też się stało. Dalej fabuła składa się z całej serii dziwacznych głupot.
Całe to nagromadzenie potworów i absurdalność wydarzeń z nimi związanych przerasta chyba wszystkie produkcje Universalu i Hammera razem wzięte.

Jeśli chodzi o reżyserię... W zasadzie w tej kwestii również mam pewne wątpliwości co do stanu trzeźwości wszystkich trzech panów. Nie znam jeszcze Hugona Fregonese'a, a Eberhard Meichsner tylko jednorazowo brał udział w produkcji filmowej na tym stanowisku. Ale widziałem dwa inne filmy Tulio Demicheliego i żaden z nich nie zawierał takich kretynizmów jak omawiane "Spotkanie Potworów".

Przykład - nasi kosmici lecą samolotem do Egiptu, aby wskrzesić mumię. I co? I w grobowcu walają się wszędzie śnieżnobiałe szkielety. Mało? Wykorzystują Waldemara w trakcie jego ludzkiego wcielenia. Kilofem niszczy on ścianę grobowca i co widzimy? Tynk, a pod tynkiem cegły. Ja wysiadam.

Nasi kosmici zorganizowali sobie bazę w jakimś starym zamku. Mroczne lochy i gotyckie wnętrza kontrastują tu z laboratorium - pomieszczeniem zrobionym z (plastikowego) metalu, wypełnionym mrugającymi światełkami, ekranami i przyciskami - czyli wystrojem typowym dla kina sci-fi klasy b z tamtych lat.

Przywódca obcych, Dr. Odo Warnoff, doszedł do wniosku, że słabością ziemian są uczucia. Seksualność i miłość mają przyczynić się do naszej zagłady. Jednak na Warnoffa czeka przykra niespodzianka. Zdradzę tylko, że Waldemar, stary kobieciarz i tym razem zdobędzie czyjeś serce.

Strona techniczna produkcji jest nierówna, albo może po prostu przeciętna. Widać, że nie jest to produkcja hollywoodzka, tylko eurohorror klasy b, ale widać też, że twórcy mieli jakiś tam budżet. Aktorstwo jest raczej słabe, co nie powinno nikogo dziwić, a samego Naschego nie oglądamy zbyt długo na ekranie. Większe role mają Michael Rennie (wspomniany Dr. Odo Warnoff) oraz Craig Hill (Inspector Tobermann). O tym drugim jeszcze nie wspomniałem, a to on prowadzi śledztwo w sprawie śmierci właściciela wampirzego szkieletu oraz ataku Waldemara na kilka przypadkowych kobiet.

Film oglądałem na przemian z uczuciem znużenia i rozbawienia. W momentach, gdy nieporadność, bzdurność i zwyczajna kiczowatość tego dzieła dawały mi się mocniej we znaki, mówiłem se w myślach "Hej! o to przed tobą niepowtarzalne dziełko złego kina, jedyny swoim rodzaju szczyt głupoty i dziwactwa! Oglądaj!" I faktycznie, pod względem stopnia absurdu film można by postawić na równi z japońskim filmem o morderczej pochwie, lub indonezyjskim "Leak" o latającej głowie zjadającej nienarodzone dzieci. Czyli wysoko ponad niejedną produkcją Tromy. Niestety, ale wykonanie tego filmu za bardzo nie bawi, co sprawia, iż film nie dorasta do pięt takim klasykom złego kina jak "Toksyczny mściciel".

Podsumowując otrzymujemy specyficzny kąsek dla fanów eurohorroru, złych filmów i, jak by nie patrzeć, Paula Naschego. Bo nawet jeśli seans nie będzie należał do bardzo udanych, na pewno prędko go nie zapomnimy. Nie będzie trwało długo, zanim sobie przypomnimy o "Los Monstruos del terror", gdy ktoś zapyta nas kiedyś o najgłupszy film, jaki widzieliśmy.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones