Darren (Kelly McCormack) to niezwykle utalentowana i niekonwencjonalna młoda artystka, która marzy o tworzeniu muzyki, jakiej nikt wcześniej nie słyszał. Spłukana ima się wielu prac w niepełnym wymiarze godzin i nie ma czasu na tworzenie. W akcie desperacji w końcu zapisuje się na stronę z płatnymi randkami i wkracza na nieznane wody. Nowe doświadczenia zmuszają ją do szybkiego dorastania, kształtują jej muzykę oraz sposób postrzegania świata.
Fabuła ciekawa ale nie porywa. Ale połączenie muzyki, śpiewu i obrazu robi niesamowite wrażenie. Nie mogłem się oderwać od ekranu. Piękne.
To film o skutkach nieobecności ojca, o porzuceniu. O tym, że nie ważne jak dobrze chcą dla Darren i co jej mówią kobiety, bo ona poszukuje potwierdzenia własnej wartości w oczach mężczyzn. O szukaniu własnego głosu i o stawaniu na własne nogi.
Nikt nie rodzi się artystą, bo sztuka to tylko pewna konwencja, jeden z wielu możliwych sposobów wyrażania siebie. W show-biznesie trzeba mieć twarde łokcie, jeszcze twardszy tyłek i trochę szczęścia, talent to miły dodatek, ale i bez niego można zarabiać. Dziewczyna o nieoczywistej urodzie jest jakaś, a to już sporo.